sobota, 23 kwietnia 2011

Eh te święta

Święta, to czas wspaniały, bo spędzony najczęściej w gronie najbliższych, z dala od codzienności. Zwłaszcza te wiosenne, mają swój urok szczególnie wtedy, kiedy towarzyszy nam taka pogoda, jaka dzisiaj była w moim mieście- aż chciało się wyjrzeć przez okno, czy wyjść na spacer.
Ale święta, to też czas, kiedy delikatnie mówiąc, często dajemy się ponieść nie tyle emocjom, ile oczom, którym co rusz ukazują się fantastycznie przygotowane, pyszne potraw. Nie mam zamiaru oszukiwać ani siebie, ani Was, że twardo będę się trzymać swoich postanowień "odchudzających",  niemniej jednak może przydałoby się obrać jakąś taktykę. Na przykład w stylu "coś za coś" :) Mam na myśli dzisiaj jem, ale później mam świadomość czekających mnie wyrzeczeń i ćwiczeń na przykład. Wiadomo, że im więcej kalorycznych potraw zjemy, tym później więcej pracy przed nami. Zastanówcie się nad tym zanim weźmiecie do ręki KOLEJNY kawałek babcinego ciasta :)
Dla małego przywrócenia Was (i siebie) do porządku, przed świątecznym objadaniem (jeszcze wszystko przed nami) kilka danych:
1 łyżeczka majonezu ma 66 kcal!
Porcja żurku z białą kiełbasą i jajkiem (380 g) to 410 kcal (niestety ja z tego zrezygnować nie jestem w stanie, chociaż zawsze odkładam z żurku kiełbasę :P)
1 jajko to 78 kcal ale ma dużo białka, które łatwo się wchłania i buduje nasze mięśnie, których ćwiczenia później sprawią, że szybciej spalimy nadmiar tłuszczu i kalorii, także tutaj feel free to use it :)
100 g makowca ma w sobie 351 kcal (5,6g tłuszczu)
100 g babki piaskowej to 432 kcal (24 g tłuszczu!!) dlatego z dwojga "złego" wybieram makowca :)

Co zrobić, żeby czuć się lżejszym w święta? 
Takim podstawowym sposobem na ociężałe święta są dla smakoszy ziółek itp (jak np. dla mnie) napar z mięty. Po pierwsze zmniejsza wzdęcia, po drugie pobudza pracę żołądka, wątroby ułatwia trawienie, po trzecie - nie jest absolutnie szkodliwa, a przynajmniej nie działa na wątrobę tak, jak niektóre suplementy. 
Dwa! Podziałajmy trochę na naszą psychikę. Postarajmy się przygotować sobie mniejszy talerz niż na przykład pozostałej części rodziny. Nałożenie (do pełna) całego - mniejszego - talerza i tak gwarantuje nam mniejsze spożycie kalorii niż gdybyśmy mieli przed sobą półmisek obiadowy, a optycznie zawartość talerze i tak będzie wydawała się sycąca. 
Po trzecie: moją propozycją odpowiednika majonezu (oczywiście nie wszędzie do zastosowania) jest jogurt naturalny. Np. sałatkę jarzynową dobrze doprawiając i dodając jogurt gubimy minimalnie smak, ale jest to lepsze rozwiązanie niż kaloryczny majonez. 
Po czwarte i ostatnie: nie zapominajmy o ruchu! Wykorzystując piękną pogodę na zewnątrz, wybierzmy się na spacer. Może nawet ucieszy się z tej okazji nasz ..pies? :) Same korzyści! Po obiedzie proponuję zatem, zamiast kłaść się na drzemkę, zrobić kilka kroków ze swoim pupilem, lub samemu :) 
Dochodzę też do wniosku, że właściwie sprzątanie powinno odbywać się nie przed, a PO świętach. Wiecie ile wtedy zgubilibyśmy kalorii? Osobiście na pewno odczułabym to bardziej, niż po przedświątecznych porządkach :P Dlatego, myślę, że dobrze jest się zaangażować w sprzątanie naczyń po gościach, zwłaszcza, jeśli pokój gościnny znajduje się na jednym piętrze, a kuchnia na drugim :)

Życzę Wam spokojnych, pogodnych, rodzinnych świąt, oraz dużo samozaparcia i motywacji tuż po nich :)

....oraz miłego leniuchowania!



... mimo wszystko :)


Apka

poniedziałek, 18 kwietnia 2011

Mały sukces przedświąteczny


Chciałam się Wam pochwalić, swoim malutkim sukcesem :) Jak co poniedziałek stanęłam na wadze, na czczo i ogólnie "pusta w środku" i bez dodatkowych ciężarów na sobie....i tym razem moja waga sprawiła, że nie płakałam, a przeciwnie! Uśmiech mam od ucha do ucha, co prawda to 1 kg (tylko lub aż, wg uznania) ale podejrzewam, że humor - który mam bardzo dobry już od wczoraj - utrzyma się u mnie trochę dłużej.. :) Co prawda nie jest to szybkie tempo, bo około 1kg/2 tygodnie, ponieważ mój organizm przyzwyczaił się do małych porcji jedzenia, ale tak sobie myślę, że jak będę ładnie ćwiczyć to będą efekty lepsze :) A dodatkowo się cieszę, że jest mnie mniej ten jeden kilogram, bo w czasie świąt będę miała motywację,  nie jeść za dużo
(i nie przytyc) :)
Od początku swojej diety schudłam już 4 kg. Do wymarzonej wagi zostało mi 8kg. A do takiej, której nie widziałam na swojej wadze od kilku lat jeszcze..4! :)

Ps. Teraz się jednak zastanawiam czy ten błonnik z chromem się jakoś do tego nie przyczyniły?



Apka

sobota, 16 kwietnia 2011

Przetestowane produkty

Hej wszystkim :) Po małej przerwie wracam do swojego pisania, co nie oznacza, że miałam jakieś zaniedbania względem siebie. Oj nie! :)
Jakiś czas temu- zdaje się nawet na początku istnienia tego bloga - pisałam o tym, że kończę zażywać błonnik+chrom...
...i właśnie kilka dni temu się skończył :) Dlatego dzisiaj nastąpiła ta chwila, kiedy powiem dwa zdania na ten temat :)

Cel założony: Zjadanie mniejszej ilości pokarmu, zmniejszenie zapotrzebowania na słodycze.
Cel osiągnięty: Prawdę powiedziawszy nie zauważyłam znaczących efektów. Byc może to dlatego, że jem stricte określone ilości posiłków i już się do nich przyzwyczaiłam, mimo, że zmniejszyły się one znacznie od momentu wprowadzenia zdrowej diety w moje życie. Jeśli chodzi o chrom- nie zauważyłam znacznego efektu, niestety prawdopodobnie też dlatego, że jeśli chodzi o słodycze i o mnie (czyli teoretycznie o to, co zakłada się zażywając chrom), to jeszcze się taki nie urodził, który by "nam" zaradził. Błonnik+chrom też nie sprostał zadaniu. Muszę publicznie przyznać, że bywa dzień, że pozwalam sobie na coś słodkiego w ciągu dnia (zwykle staram się, żeby to było coś w miarę zdrowego jak np. mleczna kanapka, czy knopers ewentualnie pasek gorzkiej czekolady/dzień). Nie jest to duża dawka i chyba lepsze to, niż dodatkowe suplementy.
Reasumując: Błonnik z ananasem+chrom niestety w moim przypadku nie zadziałał. A jeżeli tak, to wydaje mi się, że mniejszy głód odczuwałam tylko dlatego, że przed posiłkiem musiałam tabletki popić dużą ilością wody. Efekty jednak są niewspółmierne z kosztami - cena (ok 23 zł (starcza na ok 2 tyg) + zażywanie dodatkowych suplementów), dlatego jeżeli będę czegoś jeszcze próbować, to na pewno będzie to coś innego.

W międzyczasie udało mi się także zużyć peeling-masaż antycellulitowy pod prysznic Lirene pomarańczowy.

Jest to już drugie opakowanie tego produktu, które zużyłam. Ogólnie wiadomo, że samo stosowanie tego kosmetyku bez dodatkowej pielęgnacji nie da cudów. Ja stosowałam go na zmianę. W jeden wieczór robiłam sobie krótki masaż z tym peelingiem. W drugi - masaż przy pomocy gąbki "Syrena" zachwalanej na Wizażu (dzięki niemu też ją kupiłam i polecać będę!). Do tego dołączyć trzeba jeszcze moje wcieranie serum ujędrniającego już "na sucho". Ogólnie uważam, że po tych regularnych zabiegach skóra była zdecydowanie jędrniejsza i gładsza w dotyku. Sam peeling jest bardzo przyjemny w użyciu. Jest jednym z nielicznych peelingów naprawdę gruboziarnistych, które stosowałam, a które są nie tylko gruboziarniste z nazwy. Dodatkowym atutem tego kosmetyku, jest fantastyczny zapach! Jeśli oczywiście tylko ktoś lubi cytrusowe- pomarańczowe zapachy :) Kosmetyk jest też bardzo wydajny. Niewielka ilość starcza na masaż stosunkowo dużej partii ciała.
Niestety nie mogę ocenić samego produktu pod względem działania, bo jak wcześniej napisałam stosowałam go równocześnie z innymi kosmetykami. Ale nawet mając to na uwadze, szczerze polecam :) Kupiłabym go jeszcze raz, ale dzisiaj postanowiłam spróbować też czegoś innego i tym razem mój wybór padł na Peeling- masaż z Eveline "Slim 3D". Zobaczymy, czy po jego zużyciu zostanę przy nim, czy może z powrotem wrócę do wcześniej używanego kosmetyku.



Apka

niedziela, 10 kwietnia 2011

Żeby bycie kobietą było łatwiejsze

Dzisiaj chciałam Wam powiedzieć, o produkcie, na który wpadłam całkiem przypadkiem, ale o tym za chwilkę. Wcześniej muszę chyba napisać, w czym tkwił problem ;)
Jeśli chodzi o PMS to śmiało chyba mogę przyznać, ze jestem stu-procentową kobietą. Z objawów wypisanych w licznych poradnikach/książkach, które wiążą się z tym - trudnym dla mnie - czasem jakieś 90% dotyczy mnie. O ile nie więcej. Gromadzenie wody w organizmie, wzdęcia, zmiany nastrojów to nic...przy bólu piersi :/ Czasami nawet więcej jak 10 dni przed okresem. bywało tak, że połączenie go ze zmianą humoru doprowadzały mnie do  r o z p a c z y! Skłonna już byłam wybrać się do swojej pani ginekolog i błagać ją o cokolwiek - w tym nawet tabletki antykoncepcyjne, bo słyszałam, że czasami pomagają chociaż nie są dla mnie wskazane - co uśmierzy ból. Zaczęłam też szukać w internecie. I gdzieś ktoś mądry napisał o oleju z wiesiołka. Spróbowałam go, ale jakiś czas później dowiedziałam się o Oeparol'u Femina. I to był strzał w dziesiątkę!


Tutaj  link do informacji ze strony na temat produktu. Ja natomiast chciałabym dodać tylko, jak bardzo zachwycona jestem tym suplementem! Dawkujemy go 2x dziennie. W opakowaniu jest 60 tabletek, zatem starcza go na miesiąc. Początkowo brałam go cały miesiąc, z czasem zaczęła wkradać się pewna nieregularność, ale już po miesiącu stosowania zauważyłam efekty. Przede wszystkim te związane z PMS. Udało mi się nawet zapomnieć, że "za chwilę" mam mieć okres. Nigdy wcześniej mi się to nie zdarzało. Ja za opakowanie, dawałam ok 30 zł, ale powiem szczerze, że nawet gdyby kosztował dwa razy tyle, skłonna bym była nadal go kupować. A trzeba zaznaczyć, że nie należę do osób szczególnie rozrzutnych. Absolutnie bezpieczny produkt, w dodatku wpływa także na włosy i zauważyłam na początku nieznaczne efekty jeśli chodzi o skórę. Samo dobro, jeszcze nigdy nie byłam tak przekonana co do suplementów jak do tego. Kończę właśnie trzecie opakowanie. Serdecznie polecam! :)


Apka

sobota, 9 kwietnia 2011

Krok do satysfakcji - czyli o co chodzi z tą motywacją?

Bez względu na to czy postanawiamy sobie, że będziemy "dbać o siebie" chociażby przez systematyczne stosowanie kosmetyków, czy np. - tak jak to jest też ze mną - zrzucając kilka kilogramów, niepodważalnie potrzebna jest nam motywacja i to właśnie przez jej brak lub niedosyt często próby spełnienia celu, jaki sobie założyliśmy są niemożliwe do osiągnięcia.
Miałam ostatnio szansę zajrzeć do archiwum różnych artykułów znanego większości magazynu "Charaktery" (mam na myśli wykupiony dostęp w celu znalezienia czegoś do pracy dyplomowej ) i przeglądając jego zawartość trafiłam na kilka ciekawych fragmentów dotyczących tematów mojego dzisiejszego posta. Nimi też chciałabym się dzisiaj podeprzeć, żeby nie było, że moje informację są "wyssane z palca".
Z moją motywacją bywa różnie. Największy mam z nią problem, jeśli chodzi o nie-jedzenie słodyczy, zwłaszcza, że przecież teraz jest coraz więcej fantastycznych propozycji na rynku (np. Horalky, którym nie umiem powiedziec NIE) prawda?
Istnieje pewien bodziec, którego spotkanie napawa mnie optymizmem i chęcią do walki z kilogramami na jakiś czas, ale niestety widywanie go jest nieregularne i skomplikowane, moja motywacja z czasem upada na sile i tak koło się zamyka. Tak się stało, że właśnie wczoraj zaktualizowałam swoje przyjemności związane z owym "bodźcem wzrokowym" więc pełna jestem motywacji i chęci do walki, wykorzystam to też jednak do tego, żeby analiza artykułów sprawiła, że po ustąpieniu głównego motywu, założenie pozostało na dłużej.

                                                 źródło: http://www.e-sukces.com.pl/tag/marzenia/


Więc jak to jest z tą motywacją? 
Już chociażby patrząc na uzależnionych od różnych substancji widać, ze przejście do działania po podjęciu decyzji jest bardzo trudne. Często potrzebny jest absolutne dno, lub bardzo istotne wydarzenie, żeby zmienić swoje postępowanie. Generalnie jednak, pierwszym krokiem do podjęcia jakiegokolwiek działania jest nastawienie, że proces ten, jest długotrwały i efekty są widoczne dopiero po dłuższym czasie. Trzeba się zatem uzbroić w cierpliwość i przygotować na zmiany.
Po drugie. Wprowadzając jakiekolwiek zamiary co do zmian w naszym życiu, musimy też wiedzieć, że nie wszystko jesteśmy w stanie zrealizować. Musimy mieć na względzie aspekty własnej osobowości, w przypadku np. odchudzania także samokontroli- im jej mniej, tym więcej czasu będziemy musieli czekać na efekty. Wiadomo jednak, że przy dajmy na to 175cm wzroście osiągnięcie wagi 45kg będzie już graniczyło, o ile nie wchodziło w przedział określający anoreksję. I podobnie będzie ze zmianą temperamentu - nie zaczniemy nagle być flegmatykami, kiedy do tej pory nie potrafiliśmy usiedzieć w ciszy mając jakieś sugestie w danej sprawie.
Następnie - miejmy także na względzie naszą plastyczność i umiejętność uczenia się. Z reguły jednak, jesteśmy w stanie stosunkowo szybko przystosować się do zmian.
Ponadto.... nie wymagajmy od siebie zbyt wiele. Dosłownie! Postanowienia noworoczne, które często dotyczą większości sfer naszego życia nakładają na nas zbyt wiele. Warto jest skupić się na jednym realnym i dążyć do tego by to zrealizować, dopiero po tym zająć się następnym elementem "przemiany". Wybierzmy najistotniejszy element naszej zmiany i na nim skoncentrujmy własne siły.
W procesie motywacji bardzo często odnosimy się do swojej pamięci. Jakim cudem? Ano takim, że przy określonej decyzji, podejmujemy ją z jakiś względów. Natomiast pod wpływem pojedynczych silnych impulsów (odchudzanie -> słodycze) szybko zapominamy o swoich dotychczasowych założeniach. Starajmy się zatem często przypominać sobie dlaczego postępujemy tak a nie inaczej. Wizualizujmy efekty, jakie chcemy osiągnąć. Z pewnością pomoże nam to na zmotywowanie się do określonego działania.

Mówiłam wcześniej o samokontroli. W jednym z artykułów w Charakterach znalazłam kilka punktów mogących zwiększyć jej poziom, a co za tym idzie także motywację. To doskonały zbiór zasad postępowania w chwili wystąpienia "pokusy" lub chroniące nas przed ich pojawieniem się :)
1. Pamiętaj jakie ryzyko ponosisz i jakie mogą być długofalowe efekty Twojego zachowania.
2. Postaraj się wyznaczyć sobie mniejsze cele, realne do spełnienia niż jeden "wielki" i abstrakcyjny.
3. Nagradzaj się i ciesz z osiągnięcia małych sukcesów.
4. Zastanów się co będzie jeżeli coś zrobisz.
5. Zamień stare, złe nawyki, na nowe- lepsze.
6. Staraj się kojarzyć pokusy z negatywnymi bodźcami.
7. Unikaj sytuacji, które mogą wymagać od Ciebie postępowania niezgodnego z Twoim założeniem.
8. Trenuj swoją pamieć - pamiętaj o swoich celach i wizualizuj efekty.

Mam nadzieję, że powyższe rady się wam przydadzą. Niektóre treści, o których tutaj mówiłam znajdziecie tutaj. Niestety dostęp do tego artykułu obecnie jest płatny.
Ja natomiast życząc Wam powodzenia idę ćwiczyć! :) Kilka brzuszków i podskoków na pewno mi się dzisiaj przyda :)


pozdrawiam cieplutko
Apka

  

czwartek, 7 kwietnia 2011

Krok zero

Nie pisałam tutaj kilka dni, między innymi dlatego, że ostatnie dwa spędziłam za Krakowem u koleżanki. Ogólnie wyjazd super (pozdrawiam Aga) tylko całe moje "odchudzanie" w ogóle poszło w kąt. W przypadku tego wypadu, pod względem kalorii chyba najlepszą dietą do zastosowania jest ta....

                                źródło: www.demotywatory.pl


Generalnie, staram się nie doprowadzić do tego, żeby mówić, że zacznę z powrotem "od jutra", zwłaszcza, że 30 kwietnia idę na wesele! I obiecałam sobie, że zadbam o to, żeby sukienka, którą szykuję na tą okazję wyglądała na mnie lepiej :) Generalnie szło dobrze, aż do wczoraj i przedwczoraj :) Przyznaję się do licznych grzechów tłustych i słodkich, proszę o wybaczenie i...wyzerowanie licznika.

W związku z tym, że dietetyczne "jutro" nastąpiło, skończyła się wszelka dyspensa..
A ponieważ pisałam przed chwilą o tym, że dwa ostatnie dni były bogate w dużą ilość tłuszczu to napiszę Wam jak staram się go unikać w życiu codziennym.

Co jeść zamiast....

Czy wiecie że 100 g masła zawiera blisko (a jeśli jest to masło extra to nawet ponad!) 700 kcal?! To bardzo dużo, a biorąc pod uwagę, że są osoby, które przepadają za jego grubą warstwą na kanapce, to osiągnięcie tej zjadanej ilości masła - 100g - w ciągu tygodnia, wcale nie jest takie trudne do osiągnięcia.  Teoretycznie poleca się margaryny zamiast masła ponieważ niektóre są mniej kaloryczne, mimo wszystko jest to jednak tłuszcz. Moja pani dietetyk całkowicie wyeliminowała z mojego jadłospisu kanapki z masłem (co nie oznacza, że wyeliminowała z niego kanapki w ogóle). Zamiast tego zaproponowała mi smarowanie kanapki cienką warstwą musztardy, żeby zjadane kanapki nie były takie suche. Osobiście nie zastosowałam nawet tej musztardy, ponieważ zjadam ją tylko w określonej kompozycji z określonymi daniami. Z czasem jednak -z resztą nie dużo mi go zeszło - całkowicie odzwyczaiłam się od masła i teraz nawet za nim nie tęsknię :)

Oliwa zamiast oleju. Wiadomo, że potrawy przyrządzane na patelni czasami mogą wymagać nawet odrobiny tłuszczu - zwłaszcza dla upartych, którzy upatrują sobie wlewanie tłuszczu na patelnie teflonowe. Propozycją zdrowszą jest oliwa albo ewentualnie oliwa z wytłoczyn z oliwek. Najlepiej ograniczyć się do dwóch łyżek oliwy dziennie. Oczywiście nie ma mowy o smażonych kotletach. Natomiast bardzo smaczną opcją jest np duszona pierś z kurczaka z pieczarkami. W tej sytuacji w zupełności wystarczą nam dwie łyżki oliwy, gdyż pieczarki "puszczają" wodę dzięki czemu kurczak nie jest wyschnięty i nie potrzebuje więcej tłuszczu. I odpowiednio doprawiony smakuje wyśmienicie.

Wiadomo też, że na produkty light trzeba patrzeć z przymrużeniem oka. Jednak w moim stałym jadłospisie od bardzo dawna gości serek wiejski lekki ZAMIAST standardowej wersji. Smakowo nie widzę wielkiej różnicy. A tłuszczu jest mniej ;) Spróbujcie!

Uwielbiam kawę, ale tylko z mlekiem...dlatego niestety - choć jest ono mniej smaczne - wybrałam mleko 0,5% zamiast zagęszczonych wersji. Zauważcie, że nawet wersja light mleka zagęszczonego zawiera ok 4% tłuszczu. Wielkości łatwe do porównania, wynik też wskazuje na większą opłacalność zastosowania  mleka np. Łaciatego 0,5% :) Ważne! Mleko 0,0% tłuszczu jest absolutnie bezwartościowe i jego picie w zasadzie w niczym nie pomaga, więc w tym przypadku zaoszczędzenie tego 0,5% jest nieopłacalne :)

Jest jeszcze kilka opcji zmniejszających ilość spożywanego tłuszczu, na razie wypisałam te, które są przeze mnie najczęściej stosowane. Mam nadzieję,  że Wam się także one przydadzą.

Trzymajcie kciuki za "zerowanie licznika" od dzisiaj :)

Apka

poniedziałek, 4 kwietnia 2011

Krok drugi - Zumba!

Krokiem drugim, który podjęłam 5 tygodni temu jest Zumba!  :)
W każdy wtorek wracam szybciutko z zajęć do domu, żeby na godzinę 19 zdążyć na zajęcia z tej formy aktywności o dziwnej nazwie ;)
Mówiąc w skrócie Zumba, jest połączeniem tańca i areobiku, które są zainspirowane między innymi latynoskimi rytmami. Informacje na oficjalnej stronie podają, że Zumba jest bardzo innowacyjnym systemem fitness, który poprzez świetną zabawę kształtuje naszą sylwetkę, dba o naszą kondycję, a przede wszystkim napawa nas optymizmem i wprawia nas w świetne samopoczucie, które zostaje na długo, długo poza zajęciami.

Proste kroki taneczne, świetne kombinacje ruchów i motywująca muzyka stwarza atmosferę świetnej imprezy i totalnie porywa nas do zabawy. Bardzo dynamiczna i ekscytująca kombinacja rytmów latynoskich i międzynarodowych, tj. merengue, salsa, cumbia, reggaeton, flamenco, samba, taniec brzucha, cha-cha, rumba, twist .... i wiele innych. 
I ze wszystkimi tymi informacjami się absolutnie zgadzam :) Zajęcia nie są monotonne, każde mają inne układy taneczne, każdy patrzy na siebie i stara się jak najlepiej naśladować kroki.
Do domu wracam padnięta, ale uśmiechnięta. 

Wrzucam filmik: 



Wygląda trochę "hardcorowo" ale daję słowo, że jest to do zrobienia, jak nie za pierwszym razem to za kolejnym  :) Jednak Zumba moim zdaniem jest na tyle specyficzna, że trzeba ją "poczuć" :) Nie każdy lubi głośną muzykę i szybkie kroki, dla niektórych hasło "areobik" występujące w definicji Zumby jest dosyć mylące. Ale niewątpliwie warto jest spróbować i sprawdzić się w nowej "dyscyplinie" :)
tutaj link do oficjalnej strony ;)

Apka

niedziela, 3 kwietnia 2011

rozdanie u Viollet

To już moja trzecia notka dzisiaj, ale nie ma wyjścia :) później się pewnie troszkę uspokoję i usystematyzuję :)
Chciałam Wam jeszcze wspomnieć o rozdaniu promującym u Viollet. Przeniosła Ona swojego bloga z:
www.a-wszystko-przez-ten-wizaz.blogspot.com na adres
 www.
viollet-na-obcasach.blogspot.com i z tej okazji funduje rozdanie z fantastycznymi nagrodami: 






TUTAJ link do rozdania! :) polecam!!

Apka

Krok pierwszy

Obecnie w Dbaniu o Siebie pomagają mi różne kremy i jeden suplement - Błonnik z ananasem + chrom. Dodatkowo, dwa dni temu kupiłam sobie serum z serii AA "Szczupłe ciało". Jednak nie chciałabym przedwcześnie podawac jakichkolwiek recenzji, dlatego dzisiaj wrzucam tylko zdjęcie :) za jakiś czas skończy mi się opakowanie błonnika wiec postaram się Wam coś na jego temat powiedziec, natomiast jeśli chodzi o serum - wróżę najbliższą  recenzję na jego temat za około miesiąc.

Ps. Jednocześnie zapraszam Was do losowania promującego salon fryzjersko-kosmetyczny (więcej o salonie po prawej stronie przy zakładce "Sesja Zdrowia i Urody"). Więcej na temat losowania TUTAJ.
Apka

Witajcie!

Niby się już znamy, ponieważ to nie jest mój pierwszy blog, jednak tematyka tego, całkowicie- a przynajmniej w zamiarze- różnić się będzie od poprzedniego, dlatego gdybyście chcieli zaznajomić się z moim drugim "miejscem w sieci" zapraszam do ulubionych linków :)
Tematyka tego bloga obejmowała będzie....w skrócie mówiąc dbanie o siebie. Jednocześnie stanowić będzie dla mnie motywację, żeby robić cały czas to, co sobie obiecałam ponieważ już raz udało mi się sobie udowodnić, że ta gra jest warta świeczki :)
Na moim blogu będę się starała opisać wszystko to, co robię, żeby czuć się jak najlepiej w swoim ciele. Swoją drogę zmierzającą ku "zgodności marzeń i rzeczywistości" związaną z ciałem, a później pewnie i duchem zaczęłam trochę wcześniej niż dzisiaj- czyli wcześniej niż dzień powstania bloga. Jednak to od dzisiaj chciałabym publicznie przyznawać się do sukcesów i tak zwanych grzechów. Mam tu na myśli zmiany jakie zachodzić będą dzięki tej "koncentracji" na sobie jak i swoje zaniedbania i grzeszki dietetyczne.
Głównie będą tu opisywane krok po kroku i dzień po dniu /lub prawie dzień po dniu/ wszystkie czynności, które wykonuję i będę wykonywać, żeby schudnąć i równocześnie lepiej wyglądać, stosując odpowiednie diety/kosmetyki/suplementy/ćwiczenia :)
Być może, uda mi się Was także zmotywować do pracy nad sobą, oczywiście pod warunkiem, że czujecie taką potrzebę:)
Na zakończenie powiem coś, co będzie początkiem tego bloga....
Nawet najdalsza podróż rozpoczyna się od pierwszego kroku.

pozdrawiam Was ciepło :)
Apka